Z zamiarem kupienia jachtu nosiłem się od kilku ładnych lat – no i stało się. 16 stycznia tego roku stałem się właścicielem jachtu Micro Spark 550. Wybór nie był przypadkowy. Po pierwszych oględzinach okazało się że micro jest w dobrej kondycji i bez problemu można by było jeszcze popływać w tym sezonie. Wymagało kosmetyki, wymiany okien i niektórych elementów osprzętu. Mój pierwszy w życiu remont zacząłem od usunięcia osprzętu pokładowego i starych poszyć pod pokładem. Krok po kroku kadłub tracił na wadze, aż w pewnym momencie została już sama skorupa. Miało być odświeżanie oraz drobne naprawy pęknięć i ubytków a skończyło się na remoncie generalnym, ale cóż nadszedł czas szlifowania. Pracę zacząłem od nadbudówki i pokładu. Przerabiając wszystkie dostępne urządzenia szlifierskie, jednym słusznym okazała szlifierka mimośrodowa – żadna inna! Gdybym miał ją od początku prace skróciły by się przynajmniej o ok. 3 tygodnie. Następne w kolejce były burty, które skończyłem sprawnie i szybko oraz część podwodna kadłuba. Ta ostania była najtrudniejsza ze względu na słabą dostępność (łódź na przyczepie) oraz pozostałości miękkiego antyfoulingu. Należy dodać że pokład i burty wcześniej były pokryte lakierem samochodowym więc musiałem usunąć wszystkie warstwy aż do laminatu. Nadszedł w końcu czas na inspekcję oszlifowanego kadłuba. Na szczęście nie było tam poważnych uszkodzeń jedynie małe ubytki które bez problemu udało się uzupełnić. Po przeczytaniu kilkudziesięciu artykułów i opinii użytkowników wybór padł na produkty do remontu jachtów firmy Sea-Line. Nadmienię, że Sea-Line posiada w swojej ofercie wszystko czego potrzeba do wykonania pełnego remontu jachtu. Czytelne i proste instrukcje oraz poradniki krok po kroku sprawiają że remont staje się czystą przyjemnością. Jednak najważniejszą dla mnie rzeczą była możliwość konsultacji z ekspertem tej firmy Panem Sławkiem Kawerskim którego rady i wskazówki były bezcenne.
Zgodnie z zaleceniami przed uzupełnieniem ubytków kadłub został oczyszczony płynem Sea-Line Cleaner oraz pokryty warstwą podkładu epoksydowego Lightprimer 5:1. Do szpachlowania używałem dwóch rodzajów masy wypełniającej -Epoxy Filler Lightweight – oraz do większych ubytków -Fiberglass Epoxy Filler – z dodatkiem włókna szklanego. Na drugi dzień po nałożeniu szpachla była gotowa i łatwa do obróbki. Tak przygotowany i odtłuszczony kadłub zacząłem malować podkładem Lightprimer 5:1. Moje spostrzeżenia na temat tego produktu są bardzo pozytywne. Bardzo dobre krycie, łatwość malowania oraz wydajność produktu mile mnie zaskoczyły. Trzymając się instrukcji i zachowując zalecane parametry w których powinniśmy malować, na pewno będziecie zadowoleni z efektu końcowego. Rozpoczynając malowanie nie zapominajmy o zakupie dobrych jakościowo wałków, polecam welurowe o długości runa do 4-5 mm. Na pokładzie i na burtach zostały położone 2 warstwy podkładu. Na część podwodną zastosowałem system 4 warstwy podkładu Lightprimer 5:1 + 2 warstwy lakieru poliuretanowego dwuskładnikowego.
Położony podkład został wyrównany, zmatowiony i odtłuszczony cleanerem. Nadszedł czas na położenie farby poliuretanowej. Pokład otrzymał kolor biały, burty – granatowy a część podwodna czarny. Malowałem w różnych warunkach temperaturowych gdyż pogoda nie rozpieszczała. Pomimo to farba kryła perfekcyjnie, miała odpowiednią rozlewność a efekt końcowy był lepszy niż przy malowaniu pistoletem. Porównałem to na kilku jachtach i jednogłośnie to potwierdzono. Warunkiem otrzymania takiego efektu jest odpowiednie rozcieńczenie farby dedykowanym do tego rozpuszczalnikiem. Teraz już o tym wiem ale na początku trzeba było trochę pobłądzić a później poprawiać – uczymy się na błędach. Kolory ciemne bardzo ładnie kryją już po pierwszej warstwie a po drugiej osiągają głębię i połysk. Całe malowanie zajęło w sumie kilka tygodni ale dzięki temu wszystkie warstwy osiągnęły pełną twardość. Można je było wyrównać i wypolerować pastą Sea-Line Brayt S1. Następnym etapem po malowaniu było wklejenie bulajów, montaż osprzętu pokładowego i wykończenie środka.
Po 5 miesiącach ciężkiej pracy Spark otrzymał nowe życie a ja ogromna satysfakcje ze swojej pracy.
Tekst oraz zdjęcia P. Łukasz Rauk