Przygotowania do pierwszego rejsu – lista potrzebnych materiałów
Słoneczny poranek rozpoczynał kolejny piękny kwietniowy weekend. Bosmana Żorża obudziły pierwsze promienie wiosennego dnia. Zefirek, jednocześnie delikatnie poruszając jego brodę szeptał mu do ucha: Bosmanie, Czas wstawać, to ostatnie dni przed pierwszym majowym rejsem.
Bosman Żorż miał już ułożony plan działania. Dziś postanowił usunąć wszystkie rysy i zadrapania z burt.
Poprzedniego wieczora, przeglądając stronę jachtowe.com.pl przypomniał sobie jak należy zabrać się do tych drobnych napraw. Ze swojej magicznej skrzynki bosmańskiej wydobył:
Przegląd stanu burt i pokładu – zaznaczamy uszkodzenia
Prace rozpoczął od dokładnego przeglądu powierzchni burt i pokładu. Ołówkiem zaznaczał wszystkie uszkodzenia, które wymagały wypełnienia lub oszlifowania przed rozpoczęciem polerowania.
Pierwsze znalezione rysy były pamiątką z Węgorapy. Kapitan Kliper, stojąc dumnie za sterami podziwiał niesamowite widoki tej uroczej rzeki, gdy z za zakola wyskoczyło rozśpiewane „Tango”. Nazwa tej wesołej łódki „Cztery piwka” dotyczyła także załogi opuszczającej port i węgorzewską tawernę o nazwie „Keja”. Gdyby nie szybka reakcja czujnego kapitana oba jachty miały by rozbite doszczętnie dzioby. Na szczęście skończyło się tylko rysami na żelkocie.
Dalej, na prawej burcie odnalazł drobne ślady po odbijaczach. Majtek, który wtedy terminował na „Czarnym Brylancie”, pewnie pamięta burę jaką dostał od bosmana Żorża. Ten zrugał go za użycie odbijaczy, na których były ziarenka piachu. Na szczęście dla majtka zjawił się jak zawsze spokojny Kapitan Kliper, który zapytał: Znaczy się, nasz majtek nie wie że używamy wody do mycia?.
Bosman Żorż rozchmurzył się dopiero gdy dowiedział się, że do usunięcia tych drobnych rysek wystarczy pasta polerska Sea-Line S1 PREMIUM.
Kolejnym znalezionym uszkodzeniem była głęboka na 5 mm rysa, wspomnienie zeszłorocznych regat na pożegnanie lata organizowany w ramach PPJK. Jak zwykle sprawcą był odwieczny przeciwnik Kapitana Klipera, czarny charakter czyli Kapitan Hook. Prowadząc brawurowo swoją „Meduzę”, próbował wcisnąć się na boję zwrotną. Niestety nie zmieścił się i bukszprytem grzmotnął w rufę „Czarnego Brylanta”.
Na lewej burcie bosman zaznaczył jeszcze kilka drobnych rys ale ostatnie uszkodzone miejsce które odnalazł, przypomniało mu pobyt w Sztynorcie. Każdy, kto choć raz odwiedził ten uroczy zakątek Mazur, wie że stary port do złudzenia przypomina popularną wśród piratów tamtejszą tawernę. W porcie tym, tak jak w to w „Zęzie”, nie zawsze pachnie fiołkami. Spotykać tam można wspaniałych żeglarzy ale i typy spod ciemnej gwiazdy. Taka właśnie była załoga cumującego obok starego Oriona. Po nieudanym manewrze na starym i rzężącym „salucie”, niczym Jack Sparrow na Karaibach czmychnęli z portu. Na pięknej białej burcie zostawili jednak pamiątkę swojej obecności. Rysy i zadrapania dziwnie przypominały blizny Kapitana Hooka.
Obróbka uszkodzeń i przygotowanie do naprawy
Gdy bosman Żorż odnalazł i zaznaczył wszystkie uszkodzenia, mógł bez obawy że pominie najmniejsze uszkodzenie rozpocząć naprawę. Najpierw przy pomocy ostrego dłutka, frezu oraz ściernicy listkowej poszerzał i skosował wszystkie rysy. Usunął także kilka „pajączków”, które nie wiadomo skąd pojawiły się także na żelkocie. Zaopatrzony w różną gradacje papieru, raz używając P120 (najpierw szlifując zgrubnie), raz P240 oszlifował wszystkie mniejsze i większe uszkodzenia. Pamiętał, że miejsca naprawy muszą posiadać skos na krawędzi aby naprawa została wykonana porządnie. Papierem P800 lub P1200 przeszlifował miejsca, gdzie nie było potrzeby używania specjalistycznych zestawów Sea-Line.
Bosman Żorż zawsze powtarzał: Czysta powierzchnia to podstawowy warunek każdej prawidłowo wykonanej naprawy. Jak coś jest brudne, to tylko muchy będą za tym latać. Pamiętając o swoich słowach, wszystkie miejsca wymagające naprawy, dokładnie umył zmywaczem (Cleaner) Sea-Line.
Wybór sposobu naprawy i wypełnienie uszkodzeń
Przyszedł czas na wypełnienie ubytków. Bosman Żorż ponownie przeczytał instrukcję obsługi (karty TDS które wydrukował ze strony www.sea-line.eu) i podjął ostateczną decyzję. Do naprawy głębszych uszkodzeń idealna będzie Gelcoat filler „DRY FAST” Sea-Line, której może aplikować nawet 2 mm w jednej warstwie. Szpachlówka żelkotowa Sea-Line jest materiałem o większej lepkości, nie spływa z pionowych powierzchni i można ją szlifować już po 4 godzinach od aplikacji.
Bosman Żorż najpierw dokładnie wymieszał zawartość opakowania. Nałożył odpowiednia ilość do dekielka zamykającego zestaw. Następnie dodał utwardzacz i dokładnie wymieszał. Składniki mieszał ze sobą bardzo starannie, tak aby jak najmniejsza ilość powietrza dostała się do mieszaniny. Kiedy nakładał przygotowany materiał miękką plastikową szpachelką z zestawu, starał się bardzo dokładnie wypełnić rysy. Pamiętał też, że żelkotową szpachlówkę należy nałożyć z delikatnym naddatkiem, aby skurcz materiału nie spowodował zapadnięcia się zaprawki. Pamiątkową rysę po bukszprycie „Meduzy” musiał uzupełnić dwoma warstwami Szpachlówka żelkotowa Sea-Line.
Prace wykończeniowe – szlifowanie i polerowanie
Następnego dnia bosman Żorż, wyrównał utwardzoną szpachlówkę żelkotową oraz zestaw do naprawy żelkotu od Sea-Line papierem ściernym. Na białe burty użył papieru P800, a miejsca gdzie zamierzał użyć pasty polerskiej S1 ostatecznie wykończył papierem P1200. Oczyścił z pyłu powierzchnię, przygotował maszynę polerską oraz futra z wełny. Jako pierwsza poszła w ruch pasta polerska Sea-Line S0, do której użył specjalnej głowicy z wełny owczej. Ustawił obroty urządzenia (ok. 800 obr./min), nałożył niewielką ilość pasty i rozpoczął polerowanie. Delikatnie, nie dociskając głowicy do powierzchni aby nie podnieść temperatury podczas polerowania, błyskawicznie usunął głębsze rysy. „Czarny Brylant” powoli powracał do pełni blasku. Bosman Żorż stopniowo zwiększał obroty polerki (max. 1800 obr./min) do czasu aż cała pasta roztarła się na powierzchni uzyskując ostateczny połysk. W każdym kolejnym metrze który polerował bosman Żorż odbijało się coraz więcej promieni słońca, znikając potem w jego długiej brodzie. Praca posuwała się szybko i sprawnie, choć w dalszym ciągu trudno dostępne zakamarki i rogi pozostawały matowe. Gdy zobaczył to Kapitan Kliper, zapytał: Znaczy się? chyba to tak nie zostanie bosmanie? Bosman Żorż, który właśnie skończył polerować duże powierzchnie, otworzył swoją magiczną skrzynkę i wyciągając kulę polerską Sea-Line powiedział: Kapitanie, w tym roku mam wreszcie odpowiednie narzędzie. Zamiast męczyć się z ręcznym polerowaniem, użyję tej kuli polerskiej i w mig wszystko będzie się błyszczało. Jak powiedział, tak zrobił.
Następna w kolejce była pasta polerska Sea-Line S1. Bosman Żorż założył delikatniejszą głowicę z futra jagnięcego (typu MM) i znów nałożył niewielką ilość pasty. Bosman Żorż polerował identycznie jak pastą polerską S0, rozpoczął od wolnych obrotów potem stopniowo podwyższając je do max 2000 obr./min. Czarny pas okalający burty coraz bardziej przypominał toń jeziora Tałty, które jest przecież najgłębszym jeziorem rynnowym Wielkich Jezior Mazurskich. Małpka Gogo przyniosła nawet brzytwę bosmanowi Żorzowi. Myślała że to lusterko i że ten będzie golił sobie brodę, choć tej nie golił od sprzed wojny. Gdy zniknęły już wszystkie rysy i zadrapania z burt, storcklapy wykonanej z plexi, okienek i luków wykonanych z poliwęglanu w ruch poszło mleczko polerskie Sea-Line S2. Zostały ostatecznie usunięte hologramy i „Czarny Brylant” błyszczał jak chyba nigdy dotąd. Do polerowania mleczkiem S2 Bosman Żorż użył delikatnej głowicy wykończającej z mikrofibry.
Wodujemy
Wieczorem, dumny ze swojego bosmana Kapitan Kliper zaprosił wszystkich żeglarzy z mariny na szklaneczkę soku z winogron. Wszyscy cmokali i przecierali oczy z niedowierzaniem. „Czarny Brylant” lśnił i błyszczał, a jego dumny dziób jakby urósł. Tylko kapitan Hook, szepcząc coś pod nosem stał w ciemnych okularach, bo raziły go promienie słońca odbite od burt „Czarnego Brylanta”. Niektórzy ponoć nawet widzieli, jak przez cały dzień podglądał przez bulaj bosmana Żorża, notując coś w swoim kajecie.
Późnym wieczorem, gdy Bosman Żorż stał na deku trzymając w ręku ściereczkę i Sea-Line S4 PROTECT WAX Kapitan Kliper już wiedział: jutro wodowanie.
Artykuł znajduje się w gazecie Jacht-Market (maj, czerwiec)
P.S.
Filmy o polerowaniu pastami Sea-Line znajdują się w dziale „FILMY INSTRUKTAŻOWE”.
Jak dbać o jacht nad linią wody? Odpowiadamy na najczęściej zadawane pytania dotyczące pielęgnacji oraz tego jak dbać o jacht nad linią wody. Podpowiadamy, jakich narzędzi i środków chemicznych można użyć do czyszczenia, jak przywrócić blask powierzchniom, które uległy kredowaniu lub straciły kolor, oraz jak zabezpieczyć powierzchnię, aby efekt utrzymywał się dłużej. Usuwanie brudu i […]
Samopolerujaca farba antyporostowa Farba antyporostowa Sea-Line jest łatwa w aplikacji, dostosowana na wody słone i słodkie, przeznaczona do stosowania na kadłubach stalowych, drewnianych i z laminatu. Charakteryzuje się szybkim czasem schnięcia. Nie należy używać do aluminium. Sposób aplikacji: Ręcznie: pędzel wałek Natrysk: natrysk bezpowietrzny Rozcieńczanie W przypadku konieczności rozcieńczenia farby przeciwporostowej zaleca się maksymalne rozcieńczenie […]
EPOXY PRIMER SPRAY (2K) to 2-składnikowy podkład epoksydowy o wielofunkcyjnym zastosowaniu. Oferowany w aerozolu (technologia Spray Max), umożliwia dokonanie profesjonalnej aplikacji natryskowej bez posiadania kompresora i pistoletu lakierniczego. INSTRUKCJA APLIKACJI: Bardzo dokładnie mieszaj produkt przez 2 minuty. Podczas mieszania z opakowania musi wydobywać się dźwięk poruszającej się kulki, umożliwiającej jednolite mieszanie wszystkich składników produktu. […]