Dzięki uprzejmości Witka z Wrocławia mamy przyjemność przedstawić opis rewitalizacji dna MAKA 707.
W zaprzyjaźnionym sklepie zakupiłem materiały Klingspor i Sea-Line. W poniedziałek jadę do Bogaczewa i zostaną one zużyte do rewitalizacji dna łódki co mnie bardzo martwi, bo są tak ładnie zapakowane…
Rotacyjną szlifierką, zeszlifowałem stare powłoki poliuretanowe, do starego podkładu. Papier 60tka. Odpyliłem zmiotką i sprężonym powietrzem. Ręcznie przetarłem krawędzie uszkodzonego żelkotu (jedno miejsce, kilka cm, do laminatu), zaszpachlowałem.
Prace będę wykonywał zgodnie z reżimem technologicznym.
Położyłem pierwsze dwie warstwy podkładu epoksydowego Lightprimer 5:1 Sea-Line (biały i szary), w czasie 1h20 i 1h35, temp 15,4 – 19,7 , wilgot.44%-46.
Składniki A i B, plus 150 ml (czyli max) dedykowanego rozcieńczalnika. Jedna puszka gotowej mieszaniny wystarczała na pokrycie dna, ok. 10m kw. Podkład kładłem wałkiem welurowym 15cm zalecnym przez Sea-Line.
Prawdziwa przyjemność pracy… na chłodnym po nocy dnie, ciepły podkład rozlewał się pięknie. Jakiś mały baranek powstał, ale tym się nie martwiłem, bo mając dobrych, przyjacielskich konsultantów na linii, w osobach Sławek Sea-Line i Adama (panpikuś), wiedziałem co czynić dalej.
Po niesprzyjającej temp. w nocy 6,5st i w ciągu dnia 10,7st max., zrobiłem przerwę w malowaniu, przetarłem lekko, ręcznie zbaraniały podkład i linię odcięcia papierem 100-120.
W następne dwa dni, położyłem po jednej warstwie podkładu, każdorazowo, lekko przecierałem 120tką, podnosząc taśmę odcinającą o 2cm. Teraz jest ok.10cm nad rzeczywistą LW.
Zrobiłem 42h przerwy dla wstępnego utwardzenia, oraz odparowania rozcieńczalnika z podkładów.
Malowanie polyurethanem 2:1 Sea-Line zajęło mi kolejne dwa dni, położyłem dwie warstwy farby poliuretanowej czerwonej. Dzieliłem objętości składników puszki farby na połowę (farby i utwardzacza) i uzupełniałem mieszaninę dedykowanym rozcieńczalnikiem do aplikacji wałkiem/pędzlem, bo położenie poliuretanu zajmowało mi więcej czasu. Połowę wymalowywałem w granicach 50min. Po południu temperatura się podniosła do 20-22st i nie chciałem kończyć malowania gęstniejąca już farbą.
Farba bardzo dobrze kryła, miała właściwą rozlewność, tolerowała powtórne, po 2-3 min „przewalcowanie wygładzające”. Nie musiałem jej rozciągać na powierzchni, malowałem „grubo” – puszka mieszaniny na całe dno w jednej warstwie.
Mogło być lepiej, ale jestem zadowolony. Przeżyłem zapylenie i upojne wziewne inhalacje, niedobór promili we krwi. Nie było łatwo, bo robota na leżąco, zdjęte podpory, czołganie pod przyczepą, maska i okulary na ryju, prawie jak 40lat temu na Podchorążówce… czyli fajnie. Materiały Sea Line, jak większość nowoczesnych farb i lakierów, pozwala nam amatorom przy jakiejś tam umiejętności, na prawie bezkarne aplikacje. Ważne przy tym jest tylko przestrzeganie reżimów technologicznych i przy pomocy doświadczonych kolegów (przy okazji dziękuję im za cenne sugestie-podpowiedzi, za wsparcie mentalne, którego potrzebowałem w chwilach zwątpienia), to się nam udaje, lepiej lub trochę gorzej.
SOMBRA BLANCA ma teraz najlepsze dno na świecie a ja za ok. dwa tygodnie wracam na Mazury, pastuję dno i….NA WODĘ……